Życie miasta jest zbiorem tajemnic, obecna wystawa odkrywa przed nami jedną z nich.
Miasto Iwony Skowron-Dobrowolskiej to wynik obserwacji otoczenia, podróży i fantazji. To raczej wizja miasta niż rzeczywistość, wizja opowiadana kolorem, światłem i intuicją. To wspomnienie z Nowego Jorku, po przeżyciu fizycznym, rozważone w zaciszu domowej pracowni. Prawdziwa sztuka właśnie w ten sposób dotyka rzeczywistości, że nie dokumentuje jej, lecz z niej czerpie we właściwy sposób. A sposób w jaki obraz miasta zostaje przed nami odkrywany przez Iwonę Skowron-Dobrowolską, wychodzi z głębi duszy, z potrzeby manipulowania kolorem i formą.
Jest to sztuka pozbawiona nadmiaru teorii, czy też ideologii, a wypływająca z samej potrzeby tworzenia, a tym samym jest bardziej cenna ponieważ bardziej prawdziwa.
A jak zauważamy współczesny świat ma jakiś problem z pojęciem prawdy i piękna. Prawda wydaje się być podzielona na wiele możliwości, na kilka półprawd. Gdy tymczasem dobrze wiemy, że ona znajduje się tylko w jednym miejscu.
Znajdujemy te miejsca w obrazach Iwony Skowron-Dobrowolskiej. Płótna nie budzą w nas żadnego zwątpienia i przemawiają wspaniałymi barwami, światłem, kompozycją.
To pojęcie prawdy i piękna, które o sobie i w swojej pracy przedstawia nam artystka, wypływa z jej życia i emocji, a zwłaszcza z wielkiej chęci tworzenia.
Obrazy pełne intensywnego koloru bez pretensji, bez przywiązania do stereotypów, a jednak całość nie podważa tak ważnych w sztuce korzeni i tradycji.
Pokazuje nam, że wciąż tak wiele jest do powiedzenia w sztuce, w malarstwie, bez krzyku, bez kokieterii, bez histerii zapowiadającej koniec malarstwa.
O tym, czy jest się artystą, decyduje jego wola, a Iwona ma ogromną wolę trwania przy obrazie, przy malarstwie. Od wielu lat zmaga się ze swoją twórczością krok po kroku zdobywając doświadczenie, odkrywając pewną wiedzę o sobie i swoim miejscu w sztuce współczesnej.
Iwona Skowron-Dobrowolska otrzymała gruntowne wykształcenie na Wydziale Grafiki warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Lata jej studiów przypadły na kontakt z wielkimi postaciami polskiej sztuki. Wymienię kilka nazwisk: Halina Chrostowska, Teresa Pągowska, Jerzy Tchórzewski, Janusz Przybylski. I nawet jeżeli nie było się bezpośrednio studentem danego artysty i pedagoga, to obecność na wydziale tych twórców była i jest nadal bardzo zobowiązująca. Oni wskazywali nam na to, że sztuka jest bardzo poważną częścią życia, że jak napisał Jan Kucz „talent to nie jest własność prywatna, to wartość powierzona.” Gdy pozostawisz swój talent bez danej mu możliwości rozwoju, on obumiera. Jak wszystko co zostaje porzucone. Iwona nie porzuciła swojego talentu. Pamiętam jej pierwszy obraz olejny wykonany w plenerze i okoliczności, w których powstawał. Droga, którą przebyła od tamtego momentu jest ogromna. Wtedy nic nie wskazywało na to, że malarstwo, dla tej graficzki z dyplomem z pracowni grafiki warsztatowej profesor Haliny Chrostowskiej, to malarstwo po pewnym czasie powróci do niej i pozostanie z nią na długo.
prof. Zdzisława Ludwiniak