Marcin Szymielewicz tworzy wrażeniowe, pełne duchowej aury rysunki. Zafascynowany niepowtarzalną strukturą papieru poddaje jego tkankę wielokrotnym procesom z mistrzowską wirtuozerią, kreując pełne mistycznego światła i przestrzeni realizacje. Najnowsza wystawa prezentowana w Galerii Apteka Sztuki nawiązuje do inspiracji artysty szeroko pojętym światem architektury. Tym razem twórca traktuje temat w nieco inny sposób niż w dotychczasowych pracach. Porusza trzy płaszczyzny jej odbioru. Pierwszą grupę stanowią obrazy przedstawiające owoc nowoczesnych wizji architektów. Współczesne monumentalne realizacje sprawiają, że człowiek staje się niezauważalnym dodatkiem, ich skala przytłacza. Podobny aspekt wielkości porusza drugi z eksponowanych cykli, obrazujący barokowe wnętrza świątyń. Ogrom, przepych, aura świętości wywołuje poczucie zagubienia. W jednym i drugim przypadku człowiek odgrywa rolę demiurga, który jednak po ukończeniu dzieła staje się niewidoczny. Oglądając ziemię z wysokości, nie ujrzymy jej mieszkańców, natomiast owoce ich kreacji – urbanistyczne twory. Trzecia grupa prac jest kontynuacją podjętego tematu. Jest jednak obrazem nie siły i monumentalizmu budowli, a raczej kruchości i niestałości działań ludzkich. Wrażeniowo potraktowane formy nowoczesnej architektury zdają się blednąć, łuszczyć, sypać, a papier niczym taśma celuloidowa staje się jedynym świadkiem minionej przeszłości…
Wystawa nosi tytuł „TOPOS – źródła znaczeń” i towarzyszy jej nieszablonowo zaprojektowany katalog. Trudno jednoznacznie i przejrzyście opisać prezentowane prace będące przedmiotem wystawy i stanowiące połączenie grafiki z rysunkiem, dającej tym samym niecodzienne podejście do „portretowanych” obiektów. Autor bawi się wyrazistą i ciekawą architekturą zacierając jej autentyczność zastosowaną patyną, sprawiającą czy mającą sprawić wrażenie jakby obrazy nie były tworzone tu i teraz, a zostały odkryte po latach czy może nawet wiekach…? Jakby z upływem czasu wypłowiały, oblazły z kolorów, pozostawiając konstrukcję architektoniczną w kształcie nienaruszonym, co pozwala owe obiekty rozpoznawać. Rozświetla je sączącym się intensywnie punktowo światłem, tworzącym pajęczynę czasu i tajemniczą, surrealistyczną aurę… Prace zachwycają i przykuwają uwagę pomysłem, koncepcją realizacji tematu, precyzją wykonania, jej różnorodnością, wreszcie potrzebą podzielenia się z oglądającymi własną wizją artystycznego myślenia o sztuce. Jako admiratorka grafiki polecam uwadze. Wystawa wciąga i nie pozwala pozostać obojętnym.
Joanna Grochowska