„Portret opowiedziany przez przedmiot: 2 skorupki po jajkach, zużyta torebka herbaty, butelka po mleku, zużyta prezerwatywa, kilka podartych rachunków, siatka foliowa, pudełko po Xanaxie. Oto zawartość mojego kosza na śmieci. Codziennie zostawiamy ślady po sobie. Okruchy naszego życia. Zbieramy je i wrzucamy do pojemnika; wycinki życiorysu zgromadzone w koszu. Jaką historię znajdzie ktoś jutro w wyrzuconych resztkach? Czy łatwo odgadnie kim jestem? Co robiłem. Ile zjadłem. Czy jestem sumienny w płaceniu rachunków. Na co choruję. Czym się zajmuję. Czy żyję sam czy z kimś. Jaki mam temperament. Jaki ukryty sekret.
Kosze na śmieci – w czasie podróży po Australii spotkałem je w wielu miejscach, stojące w grupie na przejściu dla pieszych, wstydliwie ukryte za płotem; niechlujnie leżące w palącym słońcu na poboczu drogi. Identyczne w kształcie, a jednak różne; z żółtą pokrywą, zieloną, czasami niebieską. Pomalowane sprayem, inne idealnie czyste, czasami przeładowane swoją zawartością, ulewającą się na ulicę. Każdy ze swoim charakterem, wyglądem; jak ludzie którzy powołali je do życia, codziennie je ‘karmiąc’ i dbając o nie.
Jesteśmy zalani techniką, Google Earth, 80-milionowe aparaty fotograficzne, towarzyszące fotografowi ciężarówki, wypełnione sprzętem fotograficznym dla zrealizowania pojedynczego zdjęcia. Zostawiam to. Wracam do podstaw. Kiedyś był to mały aparat reporterski na błonę fotograficzną, dziś – telefon oraz Instagram z ponad 100 milionami użytkowników po dwóch latach od stworzenia. Najpopularniejsze medium, łatwe i szybkie w obsłudze, nie wymagające specjalistycznej wiedzy; każdy dziś może być fotografem.
Zdjęcia uzupełniają fikcyjne teksty czytane przez lektora; konfabulacje. To próba interpretacji spotkania z obiektem; spotkania, którego nie było. O ile w klasycznej fotografii portretowej kontakt pomiędzy twórcą, a obiektem, jest podstawą dla finalnego efektu, tutaj jest on niemożliwy. Portretowany obiekt nawet o tym nie wie, nie ma tej świadomości, że to, co jest zbędne dla niego, może być impulsem do stworzenia innego alternatywnego obrazu jego osoby.”
Łukasz Murgrabia