Sztuka codzienności
Julita Wójcik obierała ziemniaki w warszawskiej galerii Zachęta, Elżbieta Jabłońska pozowała w swojej kuchni w przebraniu Supermana. Zaplecze naszego życia przenika do polskiej sztuki dzięki artystkom, które nie boją się ukazywać codzienności. Czasem banalnej, czasem do bólu szczerej. Zawsze, jak się okazuje, wywrotowej. Pokazywanie odmitologizowanych przedmiotów, czy pozornie zwyczajnych czynności w formie artystycznej nadaje im nowy kontekst. Zwraca uwagę na sprawy pomijane lub wykluczane z tematyki dzieł kultury jako te nieistotne. Dzięki nim dowiadujemy się jednak o współczesnych ludziach o wiele więcej niż z płomiennych przemów czy medialnych doniesień. Sztuka Matek, jako wyodrębniona kategoria, skupia się w dużej mierze na doświadczeniu rutyny, opieki nad innymi, powtarzalności pewnych czynności. Dodatkowo zwraca uwagę na odwieczne napięcie między wypełnianiem roli „strażniczki ogniska” i byciem artystką. Twórczość, walka o swoją przestrzeń w kontekście zajęć domowych jest z góry skazana na porażkę. Własny pokój, o którym pisała Wirginia Woolf, staje się więc dla matek wytęsknioną wyspą, gdzie mogą wreszcie poczuć swoją tożsamość, swoje ja. Tworzenie sztuki jest dla nich marginesem wolności i ucieczki od codzienności, jednak bardzo często napięcie między tymi dwoma światami rozładowywane jest poprzez połączenie ich i przetworzenie. Wyniki są bardzo interesujące i nie zawsze oczywiste.
Sylwia Chutnik,
prezeska Fundacji MaMa, kulturoznawczymi, pisarka, laureatka Paszportu Polityki